Do gabinetu Pana Tomka trafiliśmy gdy nasz syn miał 2,5/3 miesiące. Wcześniej jeździliśmy po lekarzach, aby dowiedzieć się, dlaczego nasze dziecko jest „nieodkładalne”… Każdy pediatra sumiennie go badał stawiając diagnozę „high need baby”. No cóż- w końcu Gniewko był naszym pierworodnym- nie mieliśmy większego doświadczenia, więc nosiliśmy dalej – dzień i noc, bo przecież nie chcieliśmy aby nasze długo wyczekane dziecko cierpiało…
Jednak matczyna intuicja kazała mi szukać dalej… przeczytałam wiele książek, artykułów, aż w końcu spotkałam się z informacją, aby skonsultować nasz przypadek u osteopaty. Wybór padł na Pana Tomka. Długo nie czekając, chwyciłam za telefon i umówiłam Gniewka na wizytę. Pierwsza wizyta trwała godzinę- Pan Tomek przeprowadził z nami dość wnikliwy wywiad i przeszedł do terapii. Na koniec opowiedział nam co odkrył w ciele naszego dziecka. Jego główną dolegliwością było napięcie tkanek pod gnyką – co dawało poczucie podduszania (było to efektem długiego porodu).
Kolejną dolegliwością, było zwiększone napięcie w gałce ocznej- co skutkować mogło bólami głowy- dlatego wtedy Gniewko potrzebował większej bliskości. Tych niedogodności było zapewne więcej, jednak z wizyty na wizytę zauważałam jak nasza latorośl się zmienia- jak z każdym dniem lepiej sobie radzi. Po pierwszej wizycie okazało się, że nasze dziecko potrafi leżeć samo, bez naszego ciągłego noszenia! Wtedy też zrozumiałam jak bardzo potrzebujemy kolejnych wizyt!
Dodatkowo, na każdym spotkaniu, otrzymywaliśmy wiele wskazówek i porad jak poza terapią wspierać naszego syna- ta świadomość pozwalała nam inaczej spojrzeć na zachowanie naszego dziecka. Pan Tomek ustalał plan dalszej terapii. Nasze spotkania odbywały się w różnych odstępach czasowych, aż finalnie odwiedzamy Pana Tomka czysto kontrolnie. Ze szczerym sercem polecam terapie u Pana Tomka- nikt tak nie pomógł naszemu dziecku jak On.